Wilno

14.07 - o podróży, huśtawkach, przymusowym odpoczynku oraz spacerze od Ostrej Bramy do Placu Katedralnego

Wilno Plac Katedralny

W Wilnie spędziliśmy 3 dni. Były to 3 dni maksymalnie wypełnione zwiedzaniem i jedzeniem. Kuchnia litewska wykończyła nas bardziej niż całodniowe spacery, ale o tym już w innym wpisie. Tymczasem chcemy opowiedzieć o tym, jak po całonocnej jeździe spędziliśmy pierwszy dzień w Wilnie i jak to pogoda zdecydowała za nas kiedy mamy odpoczywać i o co chodzi z huśtawkami w Wilnie.

Do Wilna jedziemy z Lux Expressem. Nocny przejazd kosztował nas 138 zł w obie strony za osobę. Lux Express mile nas zaskoczył. Mogliśmy sami wybrać miejsca, przy wejściu dostaliśmy po butelce wody, dużo miejsca na nogi, siedzenia wygodne no i tablety w siedzeniach, a na nich filmy, gry, internet. Niestety nie należę do tych szczęśliwców, którzy potrafią spać gdzie popadnie, więc to była długa noc z licznymi pobudkami. Pawłowi poszło trochę lepiej, ale rano nie wyglądał szczególnie rześko... Ale za to widziałam przepiękny wschód słońca, a właściwie to te minuty przed pojawianiem się słońca były najpiękniejsze. Niebo miało wszystkie kolory tęczy, od fioletu, przez czerwony i żółty, aż do błękitu i szklistej zieleni. Akurat takie niebo widziałam nad Mazurami ok. 3.00 nad ranem.

Wreszcie ok. 8.00 lokalnego czasu docieramy do Wilna. Truchtamy do hotelu Mikotel, zostawiamy walizkę i ruszamy na spacer.

Vingis Park

Na początek zwiedzania wybraliśmy sobie Vingis Park. Właśnie tam mieliśmy nadzieję, znaleźć miniaturowe znaki dla zwierząt. W parku powinno znajdować się przejście dla jeży, a obok niego mały znak ostrzegawczy. Chociaż spędziliśmy w parku mnóstwo czasu nie udało nam się go znaleźć, nie wiemy gdzie on się znajduje. To co zwróciło naszą uwagę w parku to kosze na śmieci. To nie były zwykłe kosze, tylko takie, które wprost zachęcały, żeby coś do nich wrzucić, np. obręcz do której śmieciami można celować, albo kosze zakopane w ziemi... Jest zabawa, jest pożytek 🙂 W końcu usiedliśmy na ławeczce i zjedliśmy nasz prowiant przywieziony z Polski.

Vingio parkas

Vingio parkas

Vingio Parkas

Wilno Huśtawki

Ruszyliśmy w stronę hotelu. Po drodze spotkaliśmy jedną z huśtawek rozmieszczoną przez Anonimowy Fundusz Huśtawek. Można je spotkać w różnych miejscach w Wilnie. My w trakcie naszego pobytu widzieliśmy jeszcze jedną ale nie pokusiliśmy się, żeby z niej skorzystać.  

Wilno huśtawki

Im bliżej hotelu tym mocniej zaczynało padać. Na szczęście pozwolili nam wcześniej wejść do pokoju. Deszcz rozpadał się na dobre i ani myślał przestać. Dobrze… w takim razie nie będziemy wygrażać pięścią niebu, zasnęliśmy ledwie przykładając głowę do poduszki. Cudowny, mocny sen na łóżku, a nie w pozycji precla na autobusowym fotelu. 

Obudziłam się ok. 18.00, nadal padało. Kiedy tylko na chwilę przestało, szybko się zebraliśmy na zwiedzanie! Ledwie doszliśmy do Ostrej Bramy a tu znów lunęło. Cóż było robić, schowaliśmy się pod arkadami, patrzyliśmy na Ostrą Bramę, przemykających ulicą mieszkańców oraz ubranych w kolorowe płaszczyki – krasnoludki turystów. 

Ostra Brama -  Aušros Vartai

Ostra Brama w XVI w. była jedną z 10 bram broniących dostępu do miasta. Jako jedyna przetrwała do naszych czasów, głównie dzięki temu, że stała się Sanktuarium Maryjnym. W kaplicy ostrobramskiej znajduje się obraz Madonny Wileńskiej słynącej z cudów od ponad 300 lat, kiedy to ocalał z pożaru. W 1671 r. wizerunek Matki Boskiej przykryto srebrnym, pozłacanym płaszczem, później nałożono również dwie korony. Jednak nam najbardziej podoba się ten pierwszy wizerunek, skromny, pokazujący Matkę Boską ubogą i pokorną.

Matka Boska Ostrobramska

Matka Boska Ostrobramska

Wieczorem kaplica była już zamknięta, ale następnego dnia wstałam o 6.00 rano, na szczęście poranek był słoneczny, jeszcze przed śniadaniem pobiegłam do Ostrej Bramy. Chociaż w kaplicy byłam sama, to nastrój rzeczywiście panował podniosły. Tyle wyszeptanych modlitw słyszały te ściany, tyle zdesperowanych osób, które szukały ostatniego ratunku, schody wyślizgane milionami kolan…. Wróciłam tu również ostatniego dnia, w dzień, kiedy kaplica była wypełniona wiernymi. Już nie odnalazłam tego nastroju z poranka. Szepty i łzy modlących się osób odwracały moją uwagę. Czy wśród modlących również znajdowały się matki, które jak dawniej Barbara Mickiewicz, modliły się o zdrowie dla swoich dzieci?

Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem,
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu)...

Pan Tadeusz - Adam Mickiewicz

O tym, że wierni rzeczywiście otrzymali tutaj pomoc, świadczą setki tabliczek z podziękowaniami. Wśród nich można znaleźć tabliczkę ofiarowaną przez Józefa Piłsudskiego ze słowami: „Dzięki Ci Matko za Wilno”.

 

Ulice Starego Miasta

Cały wieczór spędziliśmy błąkając się po Starówce. W tych wąskich, uroczych uliczkach Starego Miasta można śmiało się gubić, miasto jest tak niewielkie, że zawsze odnajdziemy drogę powrotną.

Za każdym rogiem można znaleźć urzekające zakątki, z pewnością nie da się nie zauważyć błękitnej ulicy Literackiej, czy też czajniczków przy ulicy Pilies. Uważne oko bez trudu dostrzeże ślady bytności Adama Mickiewicza. Warto odszukać budynek, w którym przetrzymywany był poeta. Miejsce, gdzie umarł Gustaw, narodził się Konrad nie jest dostępne dla turystów. Obecnie dawne więzienie zostało przerobione na hostel. Pozostała jedynie tabliczka informacyjna. W pobliżu odtworzono celę, aby turyści mogli zobaczyć w jakich warunkach był przetrzymywany Mickiewicz.  

W ciągu całego pobytu często wracaliśmy na Stare Miasto, głównie w celach konsumpcyjnych 🙂

Spacer po Starym Mieście prędzej czy później każdy kończy na Placu Katedralnym. Ale to miejsce zasługuje na osobny wpis.

Ulica Literacka

Ulica Pilies

Stare Miasto

15.07 - Užupis, czyli Zarzecze, Zaułek Bernardyński  oraz 2 rzuty oka na Wilno z góry

 

Po śniadaniu ruszyliśmy do Užupis, znajdującego się za Wilenką. O Užupis  wspomina się już w XV w., wówczas mieszkali tu rzemieślnicy oraz biedota, a krajobraz zdobiły wiatraki młynów. Dawniej była to jedna  z najbiedniejszych i najbardziej niebezpiecznych dzielnic, upodobana przez artystów, wypiękniała. Do Užupis wkraczamy przez jeden z 3 mostów, przy którym znajduje się nakaz uśmiechania się, a wita nas rusałka, zwaną Panną z Zarzecza. Užupis jako „niepodległa” dzielnica ma swój hymn, rząd, święta, a także konstytucję. Nam trochę zajęło czasu zanim ją znaleźliśmy, a droga wcale nie jest taka trudna, wystarczy przy Aniele Zarzecza z brązu, skręcić w prawo i dojdziemy do muru, gdzie wiszą tablice z konstytucją w kilku językach.

"Człowiek ma prawo nic nie rozumieć"

Užupis

Užupis

Užupis

Kościół św. Anny

Po wyjściu z Užupis kierujemy się w stronę Góry Trzech Krzyży. Jednak zanim tam dojdziemy, najpierw trafiamy na pomnik Adama Mickiewicza, przedstawionego jako wędrowca. Wokół pomnika rozmieszczone tablice przedstawiające sceny z Dziadów.

Tuż obok podziwiamy 2 piękne kościoły. Ciężka bryła Kościoła Bernardyńskiego w razie potrzeby mogła spełniać funkcję obronne. Natomiast gotycki Kościół św. Anny, przez wielu uważany za najpiękniejszy w Wilnie, charakteryzuje się lekką, strzelistą architekturą.

Spacerujemy dalej w klimacie bernardyńskim i trafiamy do Ogrodów Bernardyńskich znajdujących się w sąsiedztwie klasztoru. Po rocznej rekonstrukcji parkowi przywrócono historyczną nazwę Ogrodu Bernardyńskiego. Utworzono ekspozycję z  roślinami leczniczymi, przyprawowymi oraz herbacianymi. Fontanny również odtworzono w historycznych miejscach Jedna z nich jest muzyczna. Zielony teren w samym sercu miasta nad Wilenką przyciąga spacerowiczów.

 

Góra 3 Krzyży

Rozpoczynamy wędrówkę na Górę Trzech Krzyży. Mijamy nowoczesny amfiteatr, wkraczamy na zadrzewioną ścieżkę i już jesteśmy! Spodziewaliśmy się o wiele dłuższej wspinaczki, tymczasem zajęło nam to kilkanaście minut. Widoki na Wilno piękne. Widzieliśmy stąd wiele miejsc, które już odwiedziliśmy. Zgodnie z legendą na wzgórzu zostało zamordowanych 7 franciszkanów, ponoć to ich śmierć mają upamiętniać 3 krzyże. Tuż pod szczytem leżą zniszczone betonowe bloki, są to pozostałości po poprzednich krzyżach zburzonych w 1950 r. przez władze sowieckie. Niektóre fragmenty zostały wmurowane w fundament pod nowy pomnik.

Tuż po zejściu z jednego wzgórza, wdrapujemy się na drugie. Tym razem niższe – Góra Gedymina (Gedimino Pilies Bokstas) ze znajdującymi się na szczycie pozostałościami po Zamku Górnym. W zachowanej wieży zamkowej, zwanej Basztą Gedymina znajduje się Muzeum Zamku Wileńskiego. Ze wzgórza rozpościera się świetny widok na Stare Miasto. Wszystko jest jakby na wyciągnięcie ręki. Na szczyt niewielkiej góry można też wjechać kolejką, ale spacer nie jest trudny, a bardzo przyjemny!

Baszta Gedymina

Sanktuarium Miłosierdzia Bożego

Po zejściu z góry poszliśmy na spacer Aleją Gedymina, doszliśmy aż do Placu Łukiskiego, największego placu w Wilnie i wtedy znów lunęło. Schowaliśmy się pod gęstym listowiem, troszkę sobie tam postaliśmy... aż się zaczęło ściemniać. Włócząc nogami po kałużach ruszyliśmy do hostelu. Nagle w ciągu budynków zauważyłam wejście do Kościoła. Paweł mamrocząc coś pod nosem, że nie muszę przecież wchodzić do kolejnego Kościoła, poszedł za mną w bezpiecznej odległości. Zupełnie przypadkowo trafiliśmy do jednego z najważniejszych Kościołów w Wilnie – Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, gdzie znajduje się pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego, namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego według wskazówek s. Faustyny.,

I tak zakończyliśmy pełen zwiedzania i kapryśnej pogody drugi dzień w Wilnie.

16.07 - Wieża Telewizyjna, Uniwersytet i słoneczne pożegnanie z Wilnem

Przyszedł czas na ostatni dzień w Wilnie.

Po śniadaniu ruszyliśmy na Wieżę Telewizyjną. Aby się tam dostać pojechaliśmy najprawdziwszym trolejbusem, gdzie bilety kasuje się w takim pradawnym kasowniku, który robi dziurki w bilecie. Absolutnie uwielbiam! Te nowoczesne, elektroniczne są pozbawione duszy… 🙂

Wieża telewizyjna należy do jednych z najwyższych budynków w tej części Europy, mierzy 326,5 m. Jednak my możemy dotrzeć jedynie na 165 metr, gdzie znajduje się restauracja o wdzięcznej nazwie: Droga Mleczna „Paukščių takas“. Widok stąd jest rzeczywiście oszałamiający. Ponoć przy dobrej pogodzie, można podziwiać miasto w promieniu 50 km. Największym atutem restauracji jest obrotowa platforma. Dzięki czemu możemy siedzieć konsumować i podziwiać zmieniającą się panoramę. My jesteśmy po śniadaniu, więc siadamy tylko w celach filmowych i szybko wstajemy. 🙂 

 

Wieża Telewizyjna

Wieża Telewizyjna

 To niesamowite, że Uniwersytet Wileński funkcjonuje aż od 1579 roku! Dlatego 13 dziedzińców oraz otaczające je budynki pochodzą z różnych epok. Ileż to znakomitych umysłów kształciło się i wykładało na tym uniwersytecie. Mickiewicz, Słowacki, ksiądz Skarga, Miłosz – to tylko niektóre nazwiska, które przechadzały się uniwersyteckich dziedzińcach.

Oprócz spaceru po terenie Uniwersytetu, można wejść do Kościoła Świętych Janów, gdzie rokokowy ołtarz składający się z 10 mniejszych ołtarzy zdaje się falować. W tym Kościele grywał sam Stanisław Moniuszko. My weszliśmy jeszcze do Księgarni Littera, aby rzucić okiem na freski.

Uniwersytet Wileński

Po Południu pogoda się poprawiła, ruszyliśmy w stronę wielkiego, okrągłego bastionu. To oczywiście rekonstrukcja, łatwo poznać - wygląda za dobrze. W środku jest muzeum artylerii. My jednak ruszyliśmy dalej, usiedliśmy na skarpie i gapiąc się na dzielnicę Uzupis, myśleliśmy co by tu dalej robić. Zobaczyliśmy już wszystko co chcieliśmy. Z podstawowych miejsc do zwiedzania został nam Cmentarz na Rossie, ale jakoś nie bardzo mieliśmy ochotę oglądać nagrobki przy takiej  ładnej pogodzie.

Do odjazdu busa zostało nam jeszcze kilka godzin. Wróciliśmy na Plac Katedralny i usiedliśmy na schodkach. Oj wiele się tu działo, cały plac tchnął życiem. Gdzieś w rogu zebrała się grupa grająca na bębenkach i gitarach, śpiewająca religijne pieśni.

W pewnym momencie podeszło do nas dwóch młodych mężczyzn, pytając skąd jesteśmy, kiedy się dowiedzieli, że z Polski, ogromnie się ucieszyli i jeden z nich zaczął mówić po polsku. Generalnie chodziło o historię życia tego drugiego, opowiadał on, że dzięki swojej wierze został uleczony ze śmiertelnej choroby. Jeden mówił, drugi tłumaczył z taką samą ekspresją. A na wszystkie moje podejrzliwe pytania, typu: do jakiej grupy przynależą, czemu nam o tym mówią, przecież jestem wierząca, nie musicie mnie nawracać itp. odpowiadali z niezmiennie czarującym uśmiechem, jakby nie słyszeli niegrzecznego tonu w moim głosie. Kiedy w końcu skończyli to opowiadanie, które bardziej przypominało poezję śpiewaną, życzyli nam wszystkiego dobrego i wesoło nam machając odeszli. No cóż, widocznie taka ich potrzeba.

Ale! Panowie wrócili do swojej rozśpiewanej grupy i rozpoczęli ponownie „Wielbić Pana śpiewem”. Miło się tego słuchało, więc siedzieliśmy sobie dalej na schodkach. Na placu pojawiła się wszystkofotografująca wycieczka Chińczyków. Obfotografowali śpiewającą grupę, a na refrenie kiedy śpiewający podnosili ręce w geście „chwalenia Pana” – Chińczycy się przyłączyli wznosząc ramiona i  wesoło postukując nóżkami. Przypomniało mi się jak Cejrowski w swoim programie pokazywał, jak "Biali" Turyści obchodzą razem z Tajami świątynię dookoła, trzymając w ręku kadzidło, bo „taki zwyczaj”, nie wiedząc, że tym samym oddają hołd buddyjskim demonom. Także tacy jesteśmy uprzejmi, my u nich, oni u nas, wzajemnie wielbimy swoją wiarę 🙂

Popatrzyliśmy jeszcze na wznoszące się nad Wilnem balony, poszliśmy zjeść ostatni litewski, potwornie tłusty posiłek i poszliśmy na dworzec.

Czekała nas nocna przeprawa do Polski. Wilno pożegnało nas piękną pogodą.

A do najprzyjemniejszych chwil w Wilnie zaliczamy posiłek na ławce w parku Vingis, spacery po uroczych uliczkach Starego Miasta oraz słoneczne popołudnie na Placu Katedralnym. 

Wilno, Bastion

Wilno

Wilno, lot balonem

O niezwykłej historii miłosnej w dziejach Polski i Placu Katedralnym poczytasz tutaj

O smakołykach kuchni litewskiej poczytasz tutaj

 

 
Podziel się z innymi na

7 Comments on “

  1. Bardzo chciałabym kiedyś odwiedzić Wilno i te wszystkie miejsca, o których opowiadasz. Szczególnie chętnie obejrzałabyś uniwersytet. Zresztą mój znajomy tam pracuje i pewnie pokazałby mi ho także „od środka” 🙂 Pozdrawiam.

  2. Nie sądziłam, że w Wilnie jest tyle ciekawych miejsc… chętnie się tam kiedyś wybiorę. Świetna relacja 🙂

Comments are closed.