Pierwszy wieczór w Madrycie

30.03

Zwiedzamy Madryt
Zwiedzamy Madryt

W tym wpisie chcę Ci przedstawić naszą madrycką ekipę, opowiedzieć o egipskim zabytku w Madrycie, o tym gdzie szukać zachodu słońca oraz gdzie znaleźć ogromny wybór pysznych tapas! Zapraszam 🙂

Cóż to znaczy: Życie jak w Madrycie? Postanawiamy się tego dowiedzieć! Lecimy w składzie: Martyna, Paweł, Kamil, mama Pawła – Małgosia i jej przyjaciółka – Beatka! 

Już na początku naszej podróży po raz drugi upewniamy się, że podróżowanie z mamą to jest wspaniała rzecz. Mama to taka istota, która stawia sobie za cel nakarmienie wszystkich piskląt w stadzie... Tak było podczas lotu do Rzymu, gdzie mieliśmy obie nasze mamy – ależ było jedzenia, wystarczyło na 3 dni! I tym razem Mama nie zawiodła. Już w samolocie ze swojej torebki wyciągnęła z 15 pyszniutkich kanapeczek! Najedliśmy się wszyscy! 🙂

 

 

Nasz lot się opóźnił, a my mieliśmy umówiony odbiór kluczy na konkretną godzinę. Szybciutko wybiegamy z terminala, w międzyczasie dowiadujemy się, że metro akurat jest zamknięte, także szukamy autobusu. Bez problemu znajdujemy autobus naprzeciwko wyjścia i już jedziemy do miasta. W autobusie okazuje się, że nie musimy jechać do końca trasy, czyli do dworca Atocha, tylko możemy wysiąść na przystanku na placu Cibeles, co nas niesamowicie cieszy, stąd mamy znacznie bliżej.

 

Czy wiesz, że2

 Już wkrótce biegniemy główną ulicą Madrytu. Gran Via to najbardziej reprezentacyjna ulica miasta, znajdziemy tutaj kina, teatry, kasyno, zrobimy zakupy, a kiedy podniesiemy głowę do góry zauważymy pnące się ku górze, bogato zdobione, dostojne budynki. Główna aleja Madrytu to miejsce, które może zachwycić, ale spędzić na niej 15 minut w godzinach szczytu to nie lada wyczyn. I chociaż wielu Madrytczyków polecało nam to miejsce do zwiedzania, to jednak zdecydowanie milej jest się błąkać małymi uliczkami wokół Gran Vii. 

Madrid Central Suits
Madrid Central Suits

Niemalże w ostatniej chwili udaje nam się dotrzeć na czas. Nasz apartament jest zachwycający, biegamy po pokojach, cieszymy się każdym kątem. Madrid Central Suits mieści się w starej kamienicy przy małej uliczce Apodaca. W dzień oaza spokoju, jedynie mieszkańcy od czasu do czasu przemkną chodnikiem, apartament jest przestronny, ma duże okna i mieści się w uroczej kamienicy, a do pokoju na pierwszym piętrze prowadzą wysłużone, skrzypiące schody. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, co to znaczy, że Madryt nie śpi i że w nocy nasza uliczka tętni życiem jak gdyby nigdy nic, a na hałas z ulicy nawet okiennice nie pomogą. Tak się zastanawiam, skoro u nas, na małej uliczce było głośno, to jak musi być bliżej centrum?

Szybciutko się odświeżamy i marsz na miasto! Tym razem bez bagaży i bez gonitwy możemy podziwiać Madryt.

Ponieważ zaczynał się właśnie wieczór, skierowaliśmy się w stronę Świątyni Debod, aby podziwiać tam zachód słońca. Wędrujemy małymi krętymi uliczkami, gdy nagle znajdujemy się na ruchliwym skrzyżowaniu, a tuż obok nas wyrasta prawdziwy architektoniczny kolos, a jest to: Edificio España. Ukończony w 1953 r. jest wizytówką Madrytu i często możemy go zobaczyć na pocztówkach. Mierzy 117 m i chociaż nie jest najwyższym budynkiem to robi wrażenie olbrzymiego. Trudno ogarnąć wzrokiem tę bryłę. Bracia Machimbarrena innowacyjnie zaprojektowali go jako zespół urbanistyczny. Chcieli, aby w budynku mieściły się biura, mieszkania, ale również restauracje, basen, sklepy, a nawet stacja meteorologiczna.

U stóp Edificio España rozpościera się uroczy Plaza de España ze znajdującym się pośrodku pomnikiem poświęconym literaturze hiszpańskojęzycznej. Rzeźba kobiety symbolizuje literaturę hiszpańską, natomiast 5 postaci znajdujących się na szczycie to kontynenty, na których jest używany język hiszpański. Pomnik nazywany jest Pomnikiem Cervantesa, autora znanego na całym świecie Don Kichota, i to właśnie jego postać wraz z wiernym giermkiem Sanczo Pansą odnajdziemy na tyłach pomnika. Teren obecnego placu do XVII w. znajdował się poza miastem, mieszkańcy Madrytu wypoczywali od zgiełku miasta na łąkach zw. Leganitos, ich opis możemy odnaleźć właśnie w powieści o Don Kichocie.

Plaza de España, Edificio España
Plaza de España, Edificio España

Templo de Debod
Templo de Debod

Templo de Debod
Templo de Debod

Stąd już blisko do naszego celu: Templo de Debod. Przenieśmy się teraz do innego miejsca i cofnijmy w czasie, ale nie za daleko. Jesteśmy w Egipcie w roku 1960. Na Nilu planowane jest rozpoczęcie budowy Wielkiej Tamy Asuańskiej, która pozwoli na zapobieganie wylewom Nilu, pomoc  w przypadku susz, a także dostęp do elektryczności wielu egipskim wioskom. Niestety ta sama tama może stać się przyczyną zalania starożytnych zabytków. UNESCO zwróciło się o międzynarodową pomoc, dzięki czemu cenne zabytki zostały przeniesione w wyżej położone miejsca lub przekazane krajom, zaangażowanym w pomoc. W ten sposób Hiszpania otrzymała w prezencie świątynię Debod jako podziękowanie  za udzieloną pomoc. Jej budowę szacuję się na II w.p.n.e., a w Madrycie znajduje się od 1968 r. Tutaj zwalniamy tempa, okrążamy świątynię, aż dochodzimy do tarasu widokowego, podziwiamy zachód słońca nad Casa de Campo, a po lewej stronie mamy widok na miasto z Pałacem Królewskim. Obok świątyni na trawie tłumnie  wypoczywają Hiszpanie. Skąd wiem, ze to mieszkańcy? Ponieważ wszyscy turyści zgromadzeni są z aparatami wokół świątyni, a ci na trawie nie maja aparatów, za to mają psy… 🙂

Gula na Mercado de San Miquel
Gula na Mercado de San Miquel

Grzecznie zapytałam naszą wycieczkę, czy mają jeszcze siłę, a że beztrosko powiedzieli, że tak, to przeciągnęłam ich do Mercado de San Miquel, obiecując jedzenie. Miejsce może dać w gość tłumem i gwarem, ale naprawdę warto tu przyjść. Mamy do wyboru niezliczoną ilość tapas, które są przepyszne! Wszystkie w cenie od 1 do 5 euro, a do popicia oczywiście sangria. Szczególnie warte uwagi są rybki gulas, czyli mini węgorze. Są to maleńkie białe rybki, wyglądające jak makaron. Rewelacyjne w smaku. Panowie uważali, że nie najedzą się takimi małymi kanapeczkami i trzeba będzie pójść na porządny posiłek. Także wszyscy byliśmy zdziwieni, kiedy się okazało, że najedliśmy się do syta.

Pierwsze kilka godzin w Madrycie wykorzystaliśmy na podziwianie zachodu słońca oraz jedzenie. To był bardzo udany wieczór. Kładziemy się spać, bo rano pobudka i dalsza przygoda z Madrytem 🙂

Podziel się z innymi na